Dyskryminacje, poniżanie i stereotypowe wyobrażenie o kobietach nadzwyczaj wyraźnie widać w języku, którego inaczej niż po prostu seksistowski nazwać się nie da... Unia Europejska wprawdzie preferuje używanie nazw genderowych - czyli operujących dwiema formami, jednak w polszczyźnie jak i wielu innych językach na świecie bardzo daleko do takiego stanu rzeczy.
Mężczyzna, czyli w języku rodzaj męski ma znaczenie normatywne natomiast rodzaj żeński jest tylko jego uzupełnieniem. Wyraźne widać to kiedy odnosimy się do obu płci jednocześnie, używa się wtedy tylko i wyłącznie rodzaju męskiego np. wujkowie (wujek i ciocia), dziadkowie (dziadek i babcia). Odnosząc się do obu płci zasadą jest już stawianie członu męskiego jako pierwszy, wyraźnie widać to w tytułach np. Jaś i Małgosia, Mistrz i Małgorzata, Romeo i Julia, Cezar i Kleopatra itd. itd....
Stereotypowe role i wyobrażenie o kobietach również znajdziemy na poziomie językowym, wystarczy przyjrzeć się związkom frazeologicznym. Kiedy mówimy o rozmowie mężczyzn to mamy do czynienia z „męską rozmową" lub „męską dyskusją" kiedy sytuacja dotyczy kobiet nazywa się ją raczej „babskim gadaniem" czy „babskimi plotkami" To co robią mężczyźni jest rozważne, rozsądne, mądre, odważne i tylko i wyłącznie określane pozytywnie jak "męski honor", „męska odwaga", „męska decyzja". „Kobiecy wdzięk", "babskie gadanie", "kobiecy upór" żadne z tych określeń w stosunku do kobiet nie ma pozytywnego wyrazu. Męskie łzy są sprawą niezwykłą, niebagatelną i z pewnością popłynęły w sytuacji ważnej i doniosłej. Kobiece łzy natomiast to codzienna błahostka...
Kobiecą wartość umniejszają także nazwy czynności czy zawodów, w dzisiejszej polszczyźnie nie ma prestiżowego stanowiska, stopnia czy tytułu naukowego w żeńskiej formie.... Psycholożka, prezydentka, polityczka, dyrektorka nawet, wywołują wiele kontrowersji, natomiast nazwy zawodów w formie żeńskiej o niskim statusie i prestiżu takie jak sprzątaczka, praczka czy ekspedientka nie rażą wcale... co innego pracz, sprzątacz czy pielęgniarz bo przecież jak mężczyzna może wykonywać tak hańbiący zawód!
Podsumowując język wyraża niską wartość kobiet w patriarchalnie zorientowanym społeczeństwie, raniąc ją, zniżając do strefy wyłącznie związanej z seksualnością, negatywnie przez mężczyzn rozumianą emocjonalnością. Język pokazuje kobietę jako bojaźliwą , gadatliwą, mająca problem z podjęciem ważnych decyzji, dbająca tylko o wygląd zewnętrzny, próżną , upartą i zepsutą...
Nigdy nie sądziłem, żeby pielęgniarz był hańbiącym zawodem... Wręcz przeciwnie, pielęgniarze, jeżeli już, to pracują na oddziałach geriatrycznych, ortopedycznych etc. Czyli tam, gdzie najwięcej ciężkiej pracy i babrania się, wybaczcie, w brudzie. A co z przedszkolankiem? To też dyskryminacja...