Każda kobieta pragnie czuć się dobrze we własnym ciele, patrzeć na swoje odbicie w lustrze bez myśli w stylu „mam za duży nos, za wąskie wargi i czoło chyba zgubiło mi się w tych zmarszczkach". Jednak chyba niewielki jest procent kobiet, które są całkowicie usatysfakcjonowane swoim wyglądem. Reszta pięknej płci zawsze na coś narzeka (choć nie zawsze słusznie, ale to jej ciało, więc i racja jej). Od razu zaznaczam, że w tym artykule nie mam zamiaru opisywać tych, które nie czują się dobrze w swym wysokim na metr osiemdziesiąt ciele i wadze czterdziestu kilogramów, bo to już choroba.
Chirurgia plastyczna jest już właściwie wszechobecna i ogólnie dostępna, jednak wiele osób krytykuje kobiety, które pragną poprawić swój wygląd skalpelem. Coś w tym oczywiście jest, wiadomo, że naturalne piękno to wartość sama w sobie, nie poprawia się natury i tak dalej. Jednak ja osobiście jestem za. Oczywiście w granicach rozsądku i gdy są to poprawki robione dla samej siebie, by czuć się lepiej, a nie żeby bardziej podobać się mężczyznom.
Nie uważam, aby poprawienie sobie nosa czy zmianę wąskiej linii w miejscu, gdzie powinny być usta na pełne i ponętne wargi była zbrodnią przeciwko ludzkości. Przede wszystkim, kobieta powinna czuć się ze sobą dobrze, a jeżeli nie odpowiada jej rozmiar miseczki A, a ma możliwości, to dlaczego nie? Dobry chirurg (a nie jakiś rzeźnik, broń Boże!) potrafi zdziałać cuda, poprawiając tym samym samopoczucie i samoocenę. A jak wiadomo, kobieta zadowolona i szczęśliwa to korzyść dla ogółu społeczeństwa;)
Moja opinia wydaje mi się tym bardziej właściwa, że takie zabiegi są poprzedzone rozmowami z psychologiem, który przeanalizuje, czy taka operacja jest nam naprawdę potrzebna, czy może wystarczy zmienić jakiś aspekt naszego życia, aby uzyskać ten sam efekt. Jeśli chirurgowi zależy na dobru pacjenta (a powinno - po pierwsze nie szkodzić w końcu), to wychodzi z inicjatywą takiej rozmowy. Jeżeli po takim spotkaniu kobieta uzna, że nadal pragnie poprawić swój wygląd przy pomocy dobrego pana doktora, a i psycholog nie widzi przeciwwskazań, to hola na stół!
Oczywiście nie mówię o czterdziestu operacjach, po których wygląda się jak, nie ubliżając żadnej sławie po tyluż operacjach, monstrum. Bardziej chodzą mi po głowie zmiany kosmetyczne - tu podciągnąć, tam dodać, tam odjąć - i vuala! Kobieta czuje się lepiej, wygląda świeżo, ma taki nos jak chciała, mniej niechcianego tłuszczyku i komu tym szkodzi? No, na pewno nie sobie. Rzekłabym, że wzbudza zawiść tych, którzy nie mają ochoty/odwagi/pieniędzy, by zrobić to samo. A przecież nikt im nie każe. To indywidualna sprawa każdego człowieka - jeżeli mniejszy żołądek sprawi, że będzie szczęśliwszy, nie będzie zadręczał się już swoim wyglądem, to jak najbardziej popieram.
teraz kobiety chyba czesciej "zazywaja" silikon niz pija mleko....